Louis
Gdy rozmawiałem z mamą do kuchni przybiegły Phoebe i Daisy i zaczęły mówić :
- Coś się stało Ti !!
- A co jest ?
- Siedzi na łóżku i płaczę dziewczyny nas wyprosiły z pokoju .
- Jak to co jej jest ?
- Nie wiemy .
- Ok mamo zaraz przyjdę .
- Jasne - Odpowiedziała Jay
Pobiegłem do mojego pokoju i zobaczyłem rozpaczoną Ti i przytulające ją dziewczyny . Podeszłem do nich i usiadłem na łóżku :
- Co jest ?
- Może my was zostawimy samych - Powiedziała Lottie , po czym opuściły nasz pokój .
Przysunąłem się do niej i ją objąłem :
- Co się stało ?
- Chodzi o Brandi - Powiedziała zapłakana Ti
- Znaleźli ją .
- No tak ale.......ona.......no....ona popełniła samobójstwo .
- Ale dlaczego ? Przecież było już wszystko dobrze .
- Nie było gdy ją znaleźli podobno była.....on ją tak skatował - Coraz więcej łez spływało po jej policzku - ona po prostu tego nie wytrzymała , nie wiem co bym zrobiła na jej miejscu .
- Ty nigdy nie będziesz na jej miejscu .
- Lekarze powiedzieli że zostawiła dla mnie jakiś list i że maja go tu przysłać i że powinien zaraz dojść .
Po chwili usłyszeliśmy głos Jay :
- Tina paczka do ciebie !!
- To pewnie ten list idź .
- Już już .
Po chwili siedziała już obok mnie nie wiedząc co ma zrobić :
- Otwierasz ?
- Tak , albo wiesz ty to zrób - Podała mi białą kopertę , otworzyłem ją i jej zawartość przekazałem Ti .
- Ale czytaj na głos .
- Ok - Otworzyła zgiętą kartkę i zaczęła czytać :
*List*
Przepraszam cię ale muszę to zrobić ja już nie wytrzymuję , ja tak już nie mogę , mam nadzieje że mnie zrozumiesz .
Gdy mnie porwał już wiedziałam że znowu to zrobi znowu mnie uderzy , wcześniej Ci mówiłam że zrobił to wtedy pierwszy raz , ale to nie prawda on już wcześniej to robił nie chciałam ci tego mówić , nie wiem dlaczego przecież tobie mogłam zaufać , byłś jedyną osobą na świecie na której mi zależało ale spieprzyłam to parę lat wcześniej , za to też chciałam cię przeprosić on nie był wart , zniszczyłam tylko naszą wieloletnią przyjaźni , gdybym mogła cofnąć czas to wszystko potoczyło by się inaczej ale tak się nie da . Więc wracając codziennie wraz ze swoimi "przyjaciółmi" mnie bili kazali brać dragi , trzymali mnie w jeszcze gorszym pokoju niż wcześniej ale nie wiem czy to cię interesuje . To było straszne , chciałam ci również podziękować że nie odwróciłaś się od mnie gdy miałam problem z narkotykami nie wiem czy ja bym tak potrafiła , za to że pomagałaś mi wcześniej wiem że nigdy ci tego nie wynagrodzę i że nigdy Ci tego nie mówiłam ale wiesz jaka jestem , byłam nigdy nie lubiłam okazywać uczuć i rozmawiać o nich i chciałam Ci jeszcze podziękować za to że po prostu byłaś ze mną w tych najtrudniejszych dla mnie chwilach . Za to że nigdy we mnie nie zwątpiłaś i za wszelką cenę chciałaś mi pomóc .
Wybacz mi za wszystkie rzeczy które cię zraniły , przepraszam ale wiedz że zawsze cię kochałam jak siostrę i nigdy o tobie nie zapomnę . Obiecaj mi jedno że o naszej przyjaźni też nie zapomnisz . Jeszcze raz przepraszam ale to musiało się tak skończyć .
Twoja Brandi <3
Z każdym słowem Ti płakała coraz bardziej złapałem ją za rękę i starałem się ją uspokoić
Jednak ona się we mnie wtuliła i zaczęła opowiadać o czasach studenckich i o wszystkich wspomnieniach związanych z Brandi . Po godzinie zauważyłem że Ti ucichła i zasnęła miałem całe ramie mokry od jej łez. Spała na moim ramieniu nie chciałem jej obudzić więc napisałem s-msa do Lottie :
* Dasz mi koc *
Po chwili odpisała :
* Tak już idę *
Po czym otworzyły się dziwi a w nich stała Lottie z moim ulubionym kocem a mianowicie chodziło o niebiesko-biały koc w paski podała mi go a ja nim przykryłem Ti :
- I co z nią ?
- Nie najlepiej .
- Może zawołam mamę ?
- A po co ?
- No nie wiem ona nas zawsze pocieszała ?
- Dobra ale to jak się obudzi .
- Dobrze to ja zmykam .
Zamknęła dziwi i wyszła Ti po parunastu minutach się obudziła i powiedziała :
- Wiesz co mi się śniło ?
- No .
- Że Brandi jest w śród nas .
- Może pójdziemy na kolację , zrobimy dla dziewczynek i mojej mamy frytki ja je usmażę a ty zrobisz sałatkę co ty na to ?
- Ja zrobię sałatkę - po policzku spłynęła jej łza .
- O co chodzi ?
- Nic chodzi na te frytki i sałatkę .
Tina
Zeszliśmy na dół gdzie była reszta rodziny Lou , otarłam ręką łzy żeby nie zauważyli moich łez wiem że to głupie . Po chwili byłam na dole dziewczynki podeszły do mnie i się we mnie wtuliły , przy czym powiedziały :
- To co oglądamy Roszpunkę ?
- Jasne .
- A rysujemy też ?
- Oczywiście to idzicie po kartki , kredki ok ?
- Tak - Pobiegły do siebie do pokoju a po paru sekundach były już na dole z filmem i z rzeczami o których mówiłam .
Gdy Lou robił nam kolacje ja z dziewczynkami rysowałam końcowy efekt wyglądał tak nie byłam jakoś szczególnie zadowolona z tego rysunku inne wychodziło mi lepiej ale to pewnie przez to że......nie ważne . Po kolacji z Lou poszliśmy do siebie byłam strasznie zmęczona przynajmniej dziewczynki oderwały mnie od Brandi cieszę się że mam takie osoby jak Louis , jego rodzina , chłopaki i Ally przy sobie nie wiem co bym zrobiła gdyby ich nie było na szczęście nie byłam jeszcze w takiej sytuacji . Po chwili usłyszałam że ktoś wchodzi do pokoju to była mama Lou podeszła do łóżka po czym na nim usiadła i zaczęła ze mną rozmowę :
- Co się stało ?
- Nic nic .
- Mnie nie oszukasz takie rzeczy to ja na co dzień przerabiam .
- A dlaczego uważasz że się coś stało ?
- Jesteś smutna a wcześniej tryskałaś energią i uśmiech gościł na twojej twarzy , masz mokre policzki zapewne od płaczu , lekko rozmazany makijaż , Lou miał całe ramię mogre pewnie od twoich łez . To co się satało może będę mogła ci jakoś pomóc ?
- Moja przyjaciółka ona.....się zabiła - Wtedy poleciały mi łzy nie mogłam ich powstrzymać - Zaotwaiła mi list - Podałam go Jay a ona go zaczęła czytać po chwili dodała .
- Kto jej to zrobił ? - Zauważyłam w jej oczach łzę która po chwili popłynęła po jej policzku .
- Mój były tak samo jak jej .
- Chodziąłś z kims takim ?
- Wcześniej był zupełnie inny to ci jego koledzy .
- Dobrze , rozumiem .
- Ale zgłosiliście to na policję ?
- Tak już dawno ale on przyszedł do nas i zabrał Brandi a mnie uderzył przez co rozwaliłam szafkę .
- Mamo !! Phoebe mi zabrała gumkę i nie chce jej oddać !!! - Krzyknęła Daisy z przeciwnego pokoju .
- Wybacz Ti ale musze iść - Wstała z łóżka i poszła do dziewczynek .
W tym czasie Lou wyszedł z łazienki , poszłam się umyć gdy to zrobiłam przebrałam się w swoją piżamkę , zmyłam makijaż i poszłam do łóżka . Po chwili znajdowałam się w łóżku Lou jak zawsze mnie przytulił i dał buziaka w policzek na dobranoc . Jednak przez dłuższy czas nie mogłam zasnąć ciągle w głowie miałam wspomnienia z Brandi i rzeczy związane z nią . Po paru minutach zasnęłam .
Mam nadzieję że rozdział się podobał przepraszam
za błędy następny dodam za
dwa komentarze .
next!
OdpowiedzUsuńsuper !
OdpowiedzUsuń